Dawno, dawno temu w niedalekiej przeszłości, za górami i rowami, a dokładniej 1000 metrów pod ziemią, a może i więcej.. odbywała się mega impreza (niestety musiało obyć się bez sławnego na cały musi świat Mysztofa Krawczyka, ponieważ zatrzymały go pewne sprawy łazienkowe, no cóż...). Wszyscy bawili się i świętowali, a trzeba wiedzieć, że takie imprezy nie odbywały się zbyt często. Raz na tysiąc lat na świat przychodziła wyjątkowa mysz. W odróżnieniu od innych podziemnych myszy mogła wyjść na powierzchnię. Nie zagrażały jej promienie słońca ani jasne światło. Mysz ta miała przekazać nadziemnym istotom pewną wiadomość. To było bardzo trudne zadanie wymagające wielkiej odpowiedzialności. Tym bardziej że ta wyjątkowa mysz nie miała zielonego pojęcia kim jest i do czego jest przeznaczona. Zgodnie ze starodawnymi zapiskami wiadomość ta miała objawić się w postaci znaków na futerku. Jest to wiadomość od pradawnych (pewnie już i zapomnianych) bóstw, które dla swojego kaprysu równie dobrze mogłyby zesłać apokalipsę na cały mysi świat, ale kto by się tym przejmował.
Teraz mamy imprezę, starszyzna błogosławi małą myszkę i nikt jeszcze nie spodziewa się przyszłej katastrofy. Myszy tańczą i podskakują w rytm muzyki. Prowadzą małą myszkę do starej windy która poprowadzi ją na górę, do słońca, ciepła i światła. Do wszystkiego co jest nieznane dla plemienia z podziemnego świata. Tam w spokoju spędzi swoje dzieciństwo w towarzystwie opiekunki, która została wyznaczona do tego zadania. Przedstawiciel starszyzny kładzie dziecko w koszyczku, po czym wkłada koszyk do małej windy. Wszystko idzie zgodnie z planem. Myszka jedzie na górę, towarzyszą jej dźwięki starych desek, które skrzypią przy każdym ruchu windy. Gdy już dociera na powierzchnię okazuje się ze nikt na nią nie czeka. Nie ma nikogo w pobliżu, tylko drzewa. Jest cicho... Cisza ta tak bardzo kontrastuje z panującym na dole zgiełkiem i muzyką. Mała myszka zaczyna płakać, ale kto może ją tu usłyszeć? Chyba tylko jakiś zboczony psychopata aka pedofil-homofob (z pewnym emotkowym natręctw ;-;). Tak też się stało. Płacz dziecka usłyszała czarną mysz z elegancką muszką, która w ogóle nie pasowała do lasu, ale jak kto woli. Ciemna postać pochyliła się nad małą myszką, która rozpłakała się jeszcze bardziej. Speszyło to trochę nieznajomego. Pojawiła się myśl żeby zostawić to dziecko i iść dalej, ale sumienie nie pozwalało.
- Nie nadaje się do dzieci ._.
Zabrał koszyczek i ruszył z nim w drogę. Jako że dziecko ciągle płakało, próbował je jakoś uspokoić. - Dlaczego ty cały czas płaczesz, ćśś, już dobrze. Jestem Bel.
Wtedy myszka przestała płakać, popatrzyła w oczy swojego wybawiciela i wypowiedziała swoje pierwsze słowa.
- Ble ble.
- ;-;
Bel zaniósł dziecko do plemiennej chatki. Na warcie stała wtedy niejaka Ola.
- Bel.. Co to za dziecko? To mały Belgur? Miałeś mieć termin w sierpniu.
- Ale nieee, to nie moje.
- O nie, jesteś pedofilem? Komu zabrałeś dziecko?
- Znalazłem w lesie ._.
W tym momencie pojawiła się Czarna.
- Ktoś mówił coś o dziecku?
- Bel znalazł dziecko w lesie.
- Szanuje.
- Nie jestem pedofilem, ok?
- To też szanuję.
- Trzeba się nim zająć. Liz, Neko chodźcie tutaj!
Bel wyjaśnił wszystkim okoliczności znalezienia dziecka, po czym dziewczyny zaopiekowały się dzieckiem, bo Bel nie potrafił.
Zwołano naradę Trójkątnego Stołu, na której zaczęto omawiać plemienne sprawy. Zastanawiano się co zrobić z dzieckiem. Nikt nie chciał go zostawić, ani oddać do domu dziecka. Na aborcję też było już za późno. Wreszcie podjęto decyzję.
- Więc maluch zostanie z nami. Całe nasze plemię będzie się nim opiekowało.
- Trzeba jeszcze o tym napisać w naszej kronice.
- Trzeba wszystkich o tym zawiadomić.
I od tej pory Płód Zagłady stał się ulubionym członkiem plemienia. Każdy chciał się nim zajmować. Sam Płód również polubił swoją nową rodzinę. Nawet do Bela się przekonał, bo przecież to dzięki niemu ma teraz dom.
Teraz mamy imprezę, starszyzna błogosławi małą myszkę i nikt jeszcze nie spodziewa się przyszłej katastrofy. Myszy tańczą i podskakują w rytm muzyki. Prowadzą małą myszkę do starej windy która poprowadzi ją na górę, do słońca, ciepła i światła. Do wszystkiego co jest nieznane dla plemienia z podziemnego świata. Tam w spokoju spędzi swoje dzieciństwo w towarzystwie opiekunki, która została wyznaczona do tego zadania. Przedstawiciel starszyzny kładzie dziecko w koszyczku, po czym wkłada koszyk do małej windy. Wszystko idzie zgodnie z planem. Myszka jedzie na górę, towarzyszą jej dźwięki starych desek, które skrzypią przy każdym ruchu windy. Gdy już dociera na powierzchnię okazuje się ze nikt na nią nie czeka. Nie ma nikogo w pobliżu, tylko drzewa. Jest cicho... Cisza ta tak bardzo kontrastuje z panującym na dole zgiełkiem i muzyką. Mała myszka zaczyna płakać, ale kto może ją tu usłyszeć? Chyba tylko jakiś zboczony psychopata aka pedofil-homofob (z pewnym emotkowym natręctw ;-;). Tak też się stało. Płacz dziecka usłyszała czarną mysz z elegancką muszką, która w ogóle nie pasowała do lasu, ale jak kto woli. Ciemna postać pochyliła się nad małą myszką, która rozpłakała się jeszcze bardziej. Speszyło to trochę nieznajomego. Pojawiła się myśl żeby zostawić to dziecko i iść dalej, ale sumienie nie pozwalało.
- Nie nadaje się do dzieci ._.
Zabrał koszyczek i ruszył z nim w drogę. Jako że dziecko ciągle płakało, próbował je jakoś uspokoić. - Dlaczego ty cały czas płaczesz, ćśś, już dobrze. Jestem Bel.
Wtedy myszka przestała płakać, popatrzyła w oczy swojego wybawiciela i wypowiedziała swoje pierwsze słowa.
- Ble ble.
- ;-;
Bel zaniósł dziecko do plemiennej chatki. Na warcie stała wtedy niejaka Ola.
- Bel.. Co to za dziecko? To mały Belgur? Miałeś mieć termin w sierpniu.
- Ale nieee, to nie moje.
- O nie, jesteś pedofilem? Komu zabrałeś dziecko?
- Znalazłem w lesie ._.
W tym momencie pojawiła się Czarna.
- Ktoś mówił coś o dziecku?
- Bel znalazł dziecko w lesie.
- Szanuje.
- Nie jestem pedofilem, ok?
- To też szanuję.
- Trzeba się nim zająć. Liz, Neko chodźcie tutaj!
Bel wyjaśnił wszystkim okoliczności znalezienia dziecka, po czym dziewczyny zaopiekowały się dzieckiem, bo Bel nie potrafił.
Zwołano naradę Trójkątnego Stołu, na której zaczęto omawiać plemienne sprawy. Zastanawiano się co zrobić z dzieckiem. Nikt nie chciał go zostawić, ani oddać do domu dziecka. Na aborcję też było już za późno. Wreszcie podjęto decyzję.
- Więc maluch zostanie z nami. Całe nasze plemię będzie się nim opiekowało.
- Trzeba jeszcze o tym napisać w naszej kronice.
- Trzeba wszystkich o tym zawiadomić.
I od tej pory Płód Zagłady stał się ulubionym członkiem plemienia. Każdy chciał się nim zajmować. Sam Płód również polubił swoją nową rodzinę. Nawet do Bela się przekonał, bo przecież to dzięki niemu ma teraz dom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz